Wybierz kategorię tematyczną

Jak na luty z wiosną w tle, wpisów na forum jest stosunkowo niewiele. Zapewne nie każdy z nas zdążył obudzić się z zimowego letargu, który moim zdaniem wraz z wiosenną aurą powinien odejść w zapomnienie.

Dla mnie nie pora roku ale zdecydowanie pogoda i warunki atmosferyczne motywują do wędrówek z wędziskiem w dłoni. Tak było również dzisiaj. Wykorzystując tydzień wolności od obowiązków służbowych, postanowiłem "naładować akumulatory" w jeden z najlepiej znanych mi sposobów. Po kilku tegorocznych próbach przechytrzenia ryby ze zdecydowanie słabym efektem, dzień 25 lutego 2014 roku, zapadnie na długo w mojej pamięci.

 

 

Przed wyjściem z domu zmontowałem zestaw spinningowy. Kij dość wolny, miękki, o akcji parabolicznej. Choć preferuje blanki nieco szybsze, to moja Catanka nigdy jeszcze mnie nie zawiodła. Dość dobrze czuje na niej prace przynęt, a o tzw., "spadach" nigdy nie było mowy. Celem wyprawy był "zimny kleń". Po dotarciu na miejsce i przeczesaniu kilku obiecujących miejscówek, moja nadzieja została mocno zachwiana. Spowolnienia nurtu, cofki czy też prostki przy burtach nie wynagrodziły mnie choćby braniem. A takie obiecujące łowisko?

Chwila przerwy na ciepłą herbatę i pozbieranie myśli, tchnęła mnie daleko w dół rzeki na nieco bardziej bystry odcinek. Łowisko ciężkie, mocno zakrzaczone.

Znalazłem jednak lukę pomiędzy drzewostanami i postanowiłem posłać do boju wydłubanego przez siebie wobka. Pierwszy rzut i prowadzenie wabika "z prądem" przynosi lekkie kopnięcie ale bez ryby. Ponawiam i po kilku metrach czuje dynamiczne uderzenie. Zacinam i jest !!! Radość nie do opisania. Ryba połakomiła się na woblerka mojego autorstwa! Ale spokojnie, trzeba jeszcze ją wyholować bezpiecznie do brzegu. Dynamiczne szarpania wskazują na zębatego. Pierwszy wyskok ponad powierzchnie wody wyprowadza mnie z błędu. Szczupakową świece wykonał kropkowany przyjaciel. Jeszcze kilkanaście sekund holu i pstrąg jest na brzegu.

Radość, zachwyt i emocje. Te trzy uczucia dominowały we mnie jeszcze przez długą chwilę...

Nie zdawałem sobie sprawy z woli walki tego wspaniałego gatunku. Pomimo niewielkich wszak rozmiarów, ryba w heroiczny wręcz sposób szukała możliwości tryumfu nad swoim łowcą... Kilka fotek dla mnie oraz przyszłych wnuków i zwracam jej zasłużoną wolność:

Po "uwolnieniu kropka" wykonałem jeszcze kilkanaście rzutów ale niestety bez rezultatów. Wystruganego przez siebie bohatera umieściłem w pudełku na przynęty, a na front wysłałem obrotówkę w miedzianym odcieniu z czarnymi kropkami. Ponoć pstrąg jak zdecydowana większość pozostałych drapieżników jest kanibalem, więc miałem nadzieje, że podobieństwo do pobratymca przyniesie kolejny sukces. Nie myliłem się. Po kilku rzutach i jednostajnym ściąganiu przynęty nastąpiło mocne branie. Ryba pięknie usiłowała uciec ale znalazła się na brzegu:
Szybka sesja foto:

...i rybka wraca na wolność:

Uff... Co za piękny dzień. Odniosłem dziś sukces. Pierwszy raz w życiu udało mi się złowić pstrąga i to na własnoręcznie zrobioną przynętę, a taka sytuacja cieszy podwójnie. Wiele godzin dłubania, wklejania i lakierowania przyniosło wymarzony efekt. I nie ważny w tym przypadku jest rozmiar zdobyczy lecz sam fakt złowienia ryby na coś z własnej stajni. Wytrwałość została nagrodzona. Życzę Wam wszystkim tak oryginalnych emocji jakie dziś spotkały mnie nad wodą.
Pozdrawiam. GuCeK

Komentarze użytkowników

Zaloguj się aby dodać komentarz

https://www.iparts.pl/dragon

Blog Zwędkowani TOKAREX - super oferta pontonów firm Honda, Bush, Fiord, Kolibri, YRT, CHINEE oraz silniki i akcesoria do nich