Byłem trochę w rozdrożu. Miałem ochotę pojechać na Ślęzę, ale nie dawały mi spokoju te duże odrzańskie klenie. Animacja z satelity wskazywała na deszcz…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk komputera.
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna szansa na…
Czytaj więcej:Dobiegła końca nasza całoroczna rywalizacja w ramach Grand Prix haczyk.pl 2019! Regulamin premiuje najbardziej uniwersalnych wędkarzy, więc tym…
Czytaj więcej:Dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Nieludzka pora pobudki i nabrzmiałe jeszcze snem powieki, ledwie zmrużone dwie godziny wcześniej, nie…
Czytaj więcej:Od ostatniej randki z nocną muchą przyszedł dobry moment na ponowną próbę. Ciągle coś nie pasowało. A to wiatr, innym razem stan wody albo…
Czytaj więcej:Listopad, mroźny, smutny-jesienny miesiąc. Deszcz przeplata się z lekkim słońcem, a nawet śniegiem. Temperatury spadają już poniżej…
Czytaj więcej:Na co dzień śledzimy z zainteresowaniem rywalizację w Lidze Ślęzy. Tym razem zapraszamy na filmową relację z zakończenia I tury 2016.
Czytaj więcej:Jak tu wspominać zimowe podchody za sandaczem, kiedy zgodnie z kalendarzem, po odjęciu świątecznych dni mam na to tydzień. Jedyna pora roku,
Czytaj więcej:Dopływy Odry ze stanami alarmowymi, ale w takiej wodzie też trzeba się sprawdzać. Jak się będzie czekać na idealne warunki to sezon minie.
Czytaj więcej:Zbiorczo podsumuję moje listopadowe łowy feederem. Miesiąc zacząłem od łowienia w nurcie aby stopniowo przenosić się w nieco spokojniejsze…
Czytaj więcej:Po powrocie z urlopu postanowiliśmy w piękną słoneczną niedzielę posiedzieć przy sygnalizatorach na komercji. Wybór padł na Rogów Legnicki.
Czytaj więcej:To jest ryba, którą jestem przekonany- miałem wczoraj na kiju dwa razy. Pierwsze branie po zmroku i po zacięciu wiem, że to nie jest ani sandacz…
Czytaj więcej:Przed pracą mini zasiadeczka, rozgrzeweczka przed jutrzejszym wędkowankiem...Raniutko w autko i w dróżkę, co by przed słoneczkiem zdążyć
Czytaj więcej:O zanętach znanego wielokrotnego mistrza świata Marcela van den Eynde słyszał niemal każdy spławikowiec. Wielu z nich uważa iż są to…
Czytaj więcej:Marzec tego roku odwzorował stare pogodowe porzekadło "w marcu jak w garncu". Wiosna wdarła się impetem i rozgościła za dnia, aczkolwiek nocą,
Czytaj więcej:Klenia złowiłem 9 marca na rzece Nene. Nad wodę przyjechałem jak zwykle okolo 7. Było około 8 stopni, woda dość mętna, szybko przygotowałem…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk…
Czytaj więcej:Niedziela, sklepy zamknięte nudaa... Syna lenistwo ogarnia nigdzie tyłka nie chce mu się ruszyć tylko granie mu w głowie... Wyciągam imadło i…
Czytaj więcej:”Warto spróbować wędkowania nocnego. Możemy wtedy trafić na bardzo intensywne żerowanie ryb”. Jest to cytat z książki Adama Sikory pod…
Czytaj więcej:Z lodem nie ma żartów, piszę to jako nie wędkarz a strażak PSP, który zimą ma do czynienia z akcjami ratunkowymi wędkarzy pod którymi…
Czytaj więcej:Przewodnicywedkarscy.pl zorganizowali grupową wyprawę wędkarską do swojej bazy wędkarskiej nad rzeką Pad we Włoszech. "Oczywiście celem…
Czytaj więcej:Biała Przemsza to rzeka obdarzona przez matkę naturę, lecz pokrzywdzona przez człowieka. Jej nietuzinkowa uroda i mroczny charakter stawiają ją
Czytaj więcej:Jacek miał okazję i przyjemność wędkować w okolicach Gran Canarii: "Dwa dni temu, z okazji urlopu, miałem okazję połowić na Atlantyku, w…
Czytaj więcej:Na zdjęciu DAWID, z brzaną złowioną podczas wyprawy nad rzekę San. Zobacz pełną relację oraz inne sierpniowe relacje naszych użytkowników z…
Czytaj więcej:Kolejne spotkanie z kołowrotkami Firmy Grauvell , tym razem na stół trafiły młynki z serii ZENITH X. Zgodnie z informacjami uzyskanymi do…
Czytaj więcej:Sezon wędkarski w pełni. Nad jeziorami, rzekami i stawami spotkasz pełno pasjonatów, którzy cierpliwie stoją z wędką i czekają na złowienie…
Czytaj więcej:Potrzebne nam będą następujące rzeczy: *szczytówka (najlepiej z przelotkami) obowiązkowo z dobrego włókna szklanego *wiertarka *papier…
Czytaj więcej:Seria pontonów Rib ZCB to propozycja zarówno dla osób chcących delektować się komfortowym i szybkim pływaniem, jak i zainteresowanych…
Czytaj więcej:Listopad, mroźny, smutny-jesienny miesiąc. Deszcz przeplata się z lekkim słońcem, a nawet śniegiem. Temperatury spadają już poniżej zera. Dla niektórych to już schyłek sezonu. Dla niektórych... Jest rzesza wędkarzy, która z utęsknieniem czeka na ten moment. Moment, w którym drapieżniki ruszają na prawdziwy żer. Muszą zdobyć pokarm przed nadchodzącą zimą. Czas łowców sandaczy, okoni i szczupaków. Nie można również zapomnieć o lipieniach, bo listopad pachnie również tymiankiem...
Tegoroczny listopad stał u mnie pod znakiem okonia. Uwielbiam łowić te ryby. Szczególnie duże okonie. Są to ryby bardzo chimeryczne. Potrafią żerować dosłownie kilkanaście minut, po czym, albo znikają, albo zmieniają stołówkę. Próbuje łowić je dosłownie wszędzie, od małych zapomnianych żwirowni po wielkie kilkuset hektarowe zbiorniki. Każde miejsce ma swój klimat, w każdym łowi się inaczej, co zmusza do ciągłych kombinacji i wyciągania wniosków z kolejnych wypraw. W tym roku na wyjazdy okoniowe zabierałem wędzisko Specialized Trout o długości 260cm i ciężarze wyrzutu do 21 gram. Pozwalało mi to operować szeroką gamą przynęt. Od małych lekkich wabików po ciężkie, praktycznie sandaczowe gumy. Na Rivala nawijałem plecionkę OctaBraid o średnicy 0,08 mm. Wybierałem kolor żółty. Najwięcej łowie z opadu. Ten kolor jest dla mnie najbardziej widoczny. Po prostu muszę wiedzieć co się dzieje z moją przynętą, więc ciągła obserwacja plecionki jest bardzo ważna. Przynęty, które zabierałem nad wodę to przede wszystkim gumy Fishuntery. Najmiejszy rozmiar w moim pudełku to 7,5 a największy 13cm. Moje ulubione kolory to Fishuntery w kolorze okonia, występują one w szerokiej gamie kolorów. Zwolennicy jaskrawych jak i naturalnych, stonowanych kolorów, znajdą tu coś dla siebie.
Na pierwszy ogień wybrałem małą żwirownie. Głębokość waha się w niej od dwóch do około czterech metrów. Zacząłem bardzo delikatnie. Małe przynęty na lekkich główkach. To były żniwa, okonie żerowały tego dnia niesamowicie. Praktycznie w każdym rzucie miałem branie. Do przynęt potrafiło wyjść po trzy, cztery ryby. Łowiłem na bardzo wolny opad. Opad, z kołowrotka. Pozwalałem przynęcie opaść do dna po czym podbijałem dwoma przekręceniami korbką. Zero finezji, czysta mechanika. Rozmiary ryb powoli zaczynały mnie nudzić, więc trzeba było kombinować. Wiedziałem, że są większe. Jednak jak mają przebić się przez stada maluchów. Trzeba stopniowo zwiększać rozmiar przynęty. Selekcja. Zmieniłem przynętę na Fishuntera 7,5 cm. Częstotliwość brań wyraźnie spadła, jednak kosztem jakości. Na brzegu zaczęły pojawiać się coraz większe ryby.
Całkiem ładne gabarytowo, choć to jeszcze nie jest rozmiar który mnie satysfakcjonował. Postanowiłem polecieć grubo, dużo grubiej. Do wody rzuciłem 13 cm Fishunterka na 5 gramowej główce. Godzina biczowania wody nie przyniosła nawet brania. Śmieje się z siebie i myślę że przesadziłem. Choć miałem jeszcze jeden pomysł. Zmieniłem główkę na 15 gramową i próbowałem na „wleczonego”. Dosłownie ciągnałem przynęte po dnie. To był klucz, pierwszy okoń który zameldował się na wędce oscylował w granicach 40cm. Przywróciło mi to wiarę i czułem że moge złowić jeszcze dziś ładną rybę. Nie myliłem się. Miałem jeszcze jedno branie, ale jakie … Zresztą zobaczcie sami. Piękny, duży, zdrowy i grubiutki rozbójnik. To była ostatnia ryba tego dnia. To były prawdziwe żniwa :).
Na drugą wyprawę wyruszyliśmy z Tatą na duży kilkuset hektarowy zbiornik zaporowy. Mieliśmy łowić przede wszystkim sandacze. Choć jak zawsze sprzęt okoniowy mieliśmy ze sobą. Zaczęliśmy już wcześnie rano. Klasycznie szukaliśmy spadów, górek, głęboczek, stoków i innych ciekawych miejsc. Pierwszą rybą wyprawy był sandacz Taty od, taki 50siątaczek. Za jakiś czas ja doławiam dwa. Jednak rozmiarami nie powalają, oscylują między 50 a 60cm.
Przestawiamy się na kolejne miejsce. Stajemy na 4,5 metra. Przed sobą mamy 8smio metrowy dołek z górką na środku na 6siu metrach. Na echosondzie widać masę drobnicy. Sięgamy po zestawy okoniowe. I zaczyna się...
Łowię pasiaka ze zdjęcia, w następnym rzucie zacinam kolejnego.
W tym czasie Tata łowi dwie ryby. Biorą dosłownie co rzut. Łowię kolejnego, ten był największy i najgrubszy, prawdziwy wieki garbus. Zagryzł Fishunterka 7,5 cm w kolorze okonia podanego na 17 gramowej główce. Brały pewnie i agresywnie. Całe przynęty lądowały w pyskach ryb. Brania trwały dosłownie 15 minut. Trafiliśmy w czas i miejsce. To było albo przechodzące żerujące stado, albo po prostu ryby uaktywniły się w tym czasie.
Dwa jakże odmienne łowiska dały mi masę radości i kilka duzych ryb w tym świetnym wędkarskim miesiącu. Takie zmiany łowiska pozwalają szkolić swoje umiejętności wędkarskie i dzięki temu pozwalają później odnaleźć się w nowych miejscach, w nowych warunkach. Zachęcam do wypuszczania drapieżników, wszystkich. Szczególnie okoni. Niestety rosną one bardzo wolno i jeśli chcemy cieszyć się takimi rybami w naszych łowiskach, nie mamy innego wyboru. Szanujmy naszych „przyjaciół” bo bez nich nasze hobby po prostu straci racje bytu :)
Dawid Kaszlikowski