Byłem trochę w rozdrożu. Miałem ochotę pojechać na Ślęzę, ale nie dawały mi spokoju te duże odrzańskie klenie. Animacja z satelity wskazywała na deszcz…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk komputera.
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna szansa na…
Czytaj więcej:Dobiegła końca nasza całoroczna rywalizacja w ramach Grand Prix haczyk.pl 2019! Regulamin premiuje najbardziej uniwersalnych wędkarzy, więc tym…
Czytaj więcej:Mogę październik już podsumować. Początek miesiąca był obiecujący- z upływem czasu efekty coraz słabsze. Chciałem zapunktować solidnymi…
Czytaj więcej:Od ostatniej randki z nocną muchą przyszedł dobry moment na ponowną próbę. Ciągle coś nie pasowało. A to wiatr, innym razem stan wody albo…
Czytaj więcej:No pozamiatane. Nie wiem od czego zacząć bo jeszcze się trzęsę!!! Pobudka przed 6 rano kawa uzbrojenie wędki w domu żeby nie marznąć nad…
Czytaj więcej:Trzy lata, kilkaset godzin na rzeką - tyle trwa moja przygoda z pstrągami potokowymi. W międzyczasie przeczytałem też dziesiątki poradników.
Czytaj więcej:Na co dzień śledzimy z zainteresowaniem rywalizację w Lidze Ślęzy. Tym razem zapraszamy na filmową relację z zakończenia I tury 2016.
Czytaj więcej:Redaktor haczyk.pl Jaceen, należy do tych wędkarzy, którzy łowią skutecznie o każdej porze roku. Opisy wypraw spinningowych na klenie, jazie,
Czytaj więcej:Drgająca szczytówka to niezwykle skuteczna metoda wędkowania. Jak dobrać sprzęt? Jak nęcić i łowić? Odpowiedzi na te i inne pytania o…
Czytaj więcej:Kwiecień jest okresem kiedy lin i karaś budzą się na dobre z zimowego letargu i ruszają na wyżerkę, "budujac masę" przed tarłem...
Czytaj więcej:To była kolejna 24 godzinna zasiadka w tym sezonie. Woda na której siedliśmy jest dzika i pod kątem dużych karpi nie należy do najłatwiejszych…
Czytaj więcej:To jest ryba, którą jestem przekonany- miałem wczoraj na kiju dwa razy. Pierwsze branie po zmroku i po zacięciu wiem, że to nie jest ani sandacz…
Czytaj więcej:O zanętach znanego wielokrotnego mistrza świata Marcela van den Eynde słyszał niemal każdy spławikowiec. Wielu z nich uważa iż są to…
Czytaj więcej:Co za dużo to niezdrowo, mówi stare porzekadło. Odnoszę się do niego ponieważ kwiecień i mijający miesiąc maj spędziłem nad kilkunastoma…
Czytaj więcej:Sięgając pamięcią do początków mojej przygody z wędkarstwem przypominam sobie moje pierwsze wyprawy ze spławikówką... Było to parę
Czytaj więcej:Klenia złowiłem 9 marca na rzece Nene. Nad wodę przyjechałem jak zwykle okolo 7. Było około 8 stopni, woda dość mętna, szybko przygotowałem…
Czytaj więcej:Zimą ryby zachowują się często nieprzewidywalnie. Wydaje się, że połowy na mormyszkę, to sposób na ostrożne zimowe okonie. Tymczasem zdarza…
Czytaj więcej:Z lodem nie ma żartów, piszę to jako nie wędkarz a strażak PSP, który zimą ma do czynienia z akcjami ratunkowymi wędkarzy pod którymi…
Czytaj więcej:Spontaniczna akcja... Rano wybrałem się na zakończenie Ligi Ślęzy gdzie po cichu liczyłem, że namówię niezawodnego w temacie muchowania…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk…
Czytaj więcej:Na naszym forum jest już ponad 2000 tematów i dyskusji dotyczących łowisk wędkarskich. Zarówno tych ogólnodostępnych jak i komercyjnych a…
Czytaj więcej:Królestwo szczupaków - taki właśnie epitet przewija się w rozmowach najczęściej, kiedy mówi się o rejonie archipelagu Blekinge.
Czytaj więcej:Sezon wędkarski w pełni. Nad jeziorami, rzekami i stawami spotkasz pełno pasjonatów, którzy cierpliwie stoją z wędką i czekają na złowienie…
Czytaj więcej:Stojąc przed wyborem niedrogiego kołowrotka do mojego szczupakowego kija, zadałem sobie kilka pytań. Gdzie najczęściej będę łowił? W wodach…
Czytaj więcej:Ostatni rok poświęciłem spinningowi. Przy tej okazji wróciłem do robienia własnych przynęt. Nie rezygnuję z nabywania wabików w sklepach, bo…
Czytaj więcej:Listopad, mroźny, smutny-jesienny miesiąc. Deszcz przeplata się z lekkim słońcem, a nawet śniegiem. Temperatury spadają już poniżej zera. Dla niektórych to już schyłek sezonu. Dla niektórych... Jest rzesza wędkarzy, która z utęsknieniem czeka na ten moment. Moment, w którym drapieżniki ruszają na prawdziwy żer. Muszą zdobyć pokarm przed nadchodzącą zimą. Czas łowców sandaczy, okoni i szczupaków. Nie można również zapomnieć o lipieniach, bo listopad pachnie również tymiankiem...
Tegoroczny listopad stał u mnie pod znakiem okonia. Uwielbiam łowić te ryby. Szczególnie duże okonie. Są to ryby bardzo chimeryczne. Potrafią żerować dosłownie kilkanaście minut, po czym, albo znikają, albo zmieniają stołówkę. Próbuje łowić je dosłownie wszędzie, od małych zapomnianych żwirowni po wielkie kilkuset hektarowe zbiorniki. Każde miejsce ma swój klimat, w każdym łowi się inaczej, co zmusza do ciągłych kombinacji i wyciągania wniosków z kolejnych wypraw. W tym roku na wyjazdy okoniowe zabierałem wędzisko Specialized Trout o długości 260cm i ciężarze wyrzutu do 21 gram. Pozwalało mi to operować szeroką gamą przynęt. Od małych lekkich wabików po ciężkie, praktycznie sandaczowe gumy. Na Rivala nawijałem plecionkę OctaBraid o średnicy 0,08 mm. Wybierałem kolor żółty. Najwięcej łowie z opadu. Ten kolor jest dla mnie najbardziej widoczny. Po prostu muszę wiedzieć co się dzieje z moją przynętą, więc ciągła obserwacja plecionki jest bardzo ważna. Przynęty, które zabierałem nad wodę to przede wszystkim gumy Fishuntery. Najmiejszy rozmiar w moim pudełku to 7,5 a największy 13cm. Moje ulubione kolory to Fishuntery w kolorze okonia, występują one w szerokiej gamie kolorów. Zwolennicy jaskrawych jak i naturalnych, stonowanych kolorów, znajdą tu coś dla siebie.
Na pierwszy ogień wybrałem małą żwirownie. Głębokość waha się w niej od dwóch do około czterech metrów. Zacząłem bardzo delikatnie. Małe przynęty na lekkich główkach. To były żniwa, okonie żerowały tego dnia niesamowicie. Praktycznie w każdym rzucie miałem branie. Do przynęt potrafiło wyjść po trzy, cztery ryby. Łowiłem na bardzo wolny opad. Opad, z kołowrotka. Pozwalałem przynęcie opaść do dna po czym podbijałem dwoma przekręceniami korbką. Zero finezji, czysta mechanika. Rozmiary ryb powoli zaczynały mnie nudzić, więc trzeba było kombinować. Wiedziałem, że są większe. Jednak jak mają przebić się przez stada maluchów. Trzeba stopniowo zwiększać rozmiar przynęty. Selekcja. Zmieniłem przynętę na Fishuntera 7,5 cm. Częstotliwość brań wyraźnie spadła, jednak kosztem jakości. Na brzegu zaczęły pojawiać się coraz większe ryby.
Całkiem ładne gabarytowo, choć to jeszcze nie jest rozmiar który mnie satysfakcjonował. Postanowiłem polecieć grubo, dużo grubiej. Do wody rzuciłem 13 cm Fishunterka na 5 gramowej główce. Godzina biczowania wody nie przyniosła nawet brania. Śmieje się z siebie i myślę że przesadziłem. Choć miałem jeszcze jeden pomysł. Zmieniłem główkę na 15 gramową i próbowałem na „wleczonego”. Dosłownie ciągnałem przynęte po dnie. To był klucz, pierwszy okoń który zameldował się na wędce oscylował w granicach 40cm. Przywróciło mi to wiarę i czułem że moge złowić jeszcze dziś ładną rybę. Nie myliłem się. Miałem jeszcze jedno branie, ale jakie … Zresztą zobaczcie sami. Piękny, duży, zdrowy i grubiutki rozbójnik. To była ostatnia ryba tego dnia. To były prawdziwe żniwa :).
Na drugą wyprawę wyruszyliśmy z Tatą na duży kilkuset hektarowy zbiornik zaporowy. Mieliśmy łowić przede wszystkim sandacze. Choć jak zawsze sprzęt okoniowy mieliśmy ze sobą. Zaczęliśmy już wcześnie rano. Klasycznie szukaliśmy spadów, górek, głęboczek, stoków i innych ciekawych miejsc. Pierwszą rybą wyprawy był sandacz Taty od, taki 50siątaczek. Za jakiś czas ja doławiam dwa. Jednak rozmiarami nie powalają, oscylują między 50 a 60cm.
Przestawiamy się na kolejne miejsce. Stajemy na 4,5 metra. Przed sobą mamy 8smio metrowy dołek z górką na środku na 6siu metrach. Na echosondzie widać masę drobnicy. Sięgamy po zestawy okoniowe. I zaczyna się...
Łowię pasiaka ze zdjęcia, w następnym rzucie zacinam kolejnego.
W tym czasie Tata łowi dwie ryby. Biorą dosłownie co rzut. Łowię kolejnego, ten był największy i najgrubszy, prawdziwy wieki garbus. Zagryzł Fishunterka 7,5 cm w kolorze okonia podanego na 17 gramowej główce. Brały pewnie i agresywnie. Całe przynęty lądowały w pyskach ryb. Brania trwały dosłownie 15 minut. Trafiliśmy w czas i miejsce. To było albo przechodzące żerujące stado, albo po prostu ryby uaktywniły się w tym czasie.
Dwa jakże odmienne łowiska dały mi masę radości i kilka duzych ryb w tym świetnym wędkarskim miesiącu. Takie zmiany łowiska pozwalają szkolić swoje umiejętności wędkarskie i dzięki temu pozwalają później odnaleźć się w nowych miejscach, w nowych warunkach. Zachęcam do wypuszczania drapieżników, wszystkich. Szczególnie okoni. Niestety rosną one bardzo wolno i jeśli chcemy cieszyć się takimi rybami w naszych łowiskach, nie mamy innego wyboru. Szanujmy naszych „przyjaciół” bo bez nich nasze hobby po prostu straci racje bytu :)
Dawid Kaszlikowski